
Same wyszukujemy i osobiście sprowadzamy perełki vintage do Polski. Tak! — prowadzimy ogromnego busa dostawczego, i tak! — kierowcy tirów pozdrawiają nas czule na stacjach benzynowych. Oczywiście po tym, jak przetrą oczy ze zdziwienia.
Same zajmujemy się renowacją mebli i przygotowaniem ich do nowego etapu życia. Nie ma w tym dużej przyjemności, ale satysfakcja finalnie ogromna! Dlaczego same? Perfekcjonizm. Chorobliwa potrzeba kontroli na każdym etapie, niestety. Po prostu nikt nie zrobi tego lepiej niż Kasia:)
Osobiście też, z wielką przyjemnością oprowadzimy Was po naszym magazynie, a jeśli jesteście z daleka, także online. Dzięki technice, kupowanie mebli na odległość przestało być jak kupowanie kota w worku.
Na koniec dostarczymy wybrane meble pod Wasz dom, jeśli mieszkacie w okolicy. Szalone? Nie… Jesteśmy po prostu bardzo ciekawe, jak anranżujecie nasze meble w swoich przestrzeniach. I przyznaję, że często zazdrościmy Wam wyborów:)
W tym szaleństwie jest metoda!
czyli kilka słów o tym, skąd pomysł na GOvintage.store
Zaczęło się jak w filmie.
Zapewne pamiętacie Golluma i jego powtarzane „My precious!”. To właśnie ja Dorą, kiedy oglądam designerskie meble. One wszystkie muszą być moje, MOJE! No właśnie… Kocham meble vintage i chcę je mieć wszystkie! Otaczanie się pięknymi przedmiotami sprawia, że mam przyjemność z prostych czynności, z przebywania w domu. Ale są granice tej pasji i wszyscy brutalnie się o tym przekonujemy, to ściany i podłogi naszych mieszkań. One nie są z gumy. Tu zaczyna się horror: kiedy moje wewnętrzne dziecko uderza nóżkami i pięściami o podłogę, na widok kolejnego wymarzonego fotela, krzycząc „ale ja chcę”, moja niewzruszona partnerka Kasia powtarza: „NIE, nie mamy miejsca”. Z wykształcenia główna księgowa (sic! Najgorsza opcja dla niepohamowanej kolekcjonerki) nie rozumie, co to znaczy dla pasjonatki CHCĘ! — to znaczy potrzebuję, muszę mieć, nie mogę bez tego żyć. ALE uwaga! Kasia wymyśla przebiegły plan, w którym wilk syty i owca cała, rozkochując się przy tym sama w designie. Happy end: rodzi się pomysł na govintage.store, sklep, w którym te wszystkie wymarzone meble są moje, choć tylko przez chwilę. Dobry film, prawda? Ale to nie koniec…
Jest też wisienka na torcie!
Podróżując sporo po Europie, przyglądamy się temu jak inni ludzie żyją. Jakie mają pomysły na urządzanie wnętrz, organizowanie przestrzeni do pracy i życia. To mega fascynujące i inspirujące zarazem. Na tyle, że postanowiłyśmy kupić dom i urządzić w nim showroom. Szalone, prawda? Mało tego, chcemy, aby to nasze miejsce pełne vintage stało się także waszym miejscem. Przestrzenią pełną designu, sztuki, książek i czasopism, zapraszającą do rozmowy (bo uwielbiamy rozmawiać o meblach, designie, stylu życia i projektowaniu wnętrz); miejscem, gdzie można posiedzieć na wymarzonym meblu, zestawić randomowe krzesła dając upust wyobraźni. Może jakieś cotygodniowe spotkania pasjonatów? Tak! — mamy więcej takich szalonych pomysłów. I najważniejsze: to nasz cel na najbliższe miesiące, może lata. Oby nie za długo, bo obie jesteśmy już po 40. i nie chcemy odkładać marzeń na starość :))